Śmietnisko

Pokaz filmu Śmietnisko (2009, reż. Lucy Walker)
oraz prelekcja Macieja Stasiowskiego

13 listopada 2014 (czwartek) o godz. 16.00










Buszując w śmieciach

Vik Muniz to wywodzący się z Brazylii rzeźbiarz, fotograf, chętnie mieszający różne media. Ściągnął na siebie uwagę przetworzeniami klasycznych obrazów, wykonanymi przy użyciu nietypowych materiałów, jak artykuły spożywcze. W jednym z nich sparodiował manierę Jacksona Pollocka, przetwarzając za pomocą syropu czekoladowego fotografię artysty pracującego w studio nad jednym z obrazów (Action Photo, After Hans Namuth). Język ten Muniz wypracował już w pracy Sugar Children, gdzie na serii fotografii przedstawił rodziny zbieraczy pracujących na plantacji cukrowej, sporządzając je przy użyciu mieniącego się jak diamenty cukru. W filmie Śmietnisko (2009), wyreżyserowanym przez Lucy Walker, oglądamy artystę przy pracy nad nowym obiektem. Portrety karaibskich dzieci zamieniają się w autoportret społeczności zbieraczy, złomiarzy, koczowników, przeczesujących Jardim Gramacho – największe na świecie wysypisko, ulokowane na obrzeżach Rio de Janeiro. Plakat promocyjny filmu przedstawiający Śmierć Marata Jacques-Louis Davida wykonany jest z odpadków. To nie tylko prowokacja, ale istotny głos w dyskusji na temat sposobu, w jaki podmiana materiału opowiedzieć może o innej stronie procesu twórczego, uzależnieniu artysty od kaprysów rynku bądź wymogów mecenatu.

Muniz rozumie sztukę jako aktywność na rzecz społeczeństwa. Akcja recyklingu, jakkolwiek kontrowersyjnie nie przedstawiałaby się w nagłówkach periodyków o sztuce, staje się potrójnym artystycznym przedsięwzięciem: projektem zespołowym, w którym Muniz zmienia się w kuratora działań nieznanych brazylijskich artystów (jego własna historia, mało znanego fotografa, który za pieniądze z odszkodowania mógł przenieść się do Stanów Zjednoczonych i założyć pracownię w Nowym Jorku). Po drugie, działanie udokumentowane w Śmietnisku jest rodzajem happeningu, w którym sztuka – wzorem surrealistycznych praktyk zbierania reklam z czasopism i wizytówek, tradycji Art Brut czy land artowych samorozkładających się rzeźb Andy'ego Goldsworthy'ego – rodzi się z kreatywnego przetworzenia zdegradowanego materiału. W końcu, istotnym wnioskiem filmu Walker, jak i konkluzją całego cyklu projekcji, jest kwestia ramy – tym razem, instytucjonalnej. Niespełna wiek później, Fontanna Duchampa (1917) wzbudziłaby nie mniej kontrowersji, zważywszy na sposób, w jaki komentowane są eksponowane w finale filmu (oraz w galerii) dzieła. Bezrefleksyjny zachwyt nigdy nie był jednak odpowiedzią.
        
Zaskakującą konkluzją projektu Muniza, oraz naczelną metaforą filmu Walker, jest obraz sztuki jako olbrzymiego „śmietniska” historii, w którym nurty awangardowe „walają się” obok klasycznych kanonów, zaś dyletantów, kontestatorów i burzycieli cytuje się w jednym ciągu z mistrzami pędzla, proporcji i harmonii. Jednak czy Munizowi chodzi jedynie o uznanie w świecie sztuki oraz potwierdzający to wpis w księdze typu Who is who, czy może właśnie o potencjał możliwości w tym zbiorniku sztuki – zawierającym historię estetyk pochodzących nie tylko ze „Starego Świata” – do którego artysta sięga, łączy, przetwarza i prezentuje?

Tekst: Maciej Stasiowski